niedziela, 5 sierpnia 2012

1. 14.08.2011 Remis na Bernabeu najlepszy z możliwych

Mimo wiosennych zawirowań i operacji 'Gran Derbi w 18 dni' z niecierpliwością oczekiwałam kolejnej konfrontacji między odwiecznymi rywalami.

Real podrażniony, bo demolował Chińczyków po 7:1. Barcelona w gorszej formie po niezbyt udanym okresie przygotowawczym.

Santiago Bernabeu przywitało naszych piłkarzy hymnem Realu Madryt, tysiącami białych flag z herbem klubu oraz minutą ciszy w hołdzie dla zmarłej w tym dniu córki jednego z działaczy.
Miny zacięte, Pep stylowy w białej koszuli i wąskim krawacie, Jose żądny zemsty. Będzie się działo.

Wiedziałam, że mister zaskoczy, ale nie spodziewałam się Alexisa od pierwszej minuty. I to kosztem Pedro. Obawiałam się również jak poradzi sobie Thiago na pozycji rozgrywającego w takim meczu. Abidal z Mascherano parą stoperów? Brak Sergio i możliwość gry Keity?
W tym momencie moje przedmeczowe zdenerwowanie osiągnęło apogeum.

Pierwsza połowa to ogromna przewaga Realu okraszona golem Ozila. Nie byliśmy w stanie zrobić praktycznie niczego, a obrona była dziurawa jak ser szwajcarski. Gdyby Benzema wykorzystał przynajmniej połowę swoich zmarnowanych setek, prawdopodobnie nie byłoby z nas w ogóle czego zbierać.
Aż tu nagle Villa fantastycznym strzałem posłał piłkę do siatki. Eksplodowałam z radości, wracaliśmy do gry, a ona rozpoczynała się od początku. W cules wstąpiły nowe pokłady nadziei, bo łatwo skóry nie sprzedamy.
W 45 minucie Leo Messi wykorzystał fatalny błąd defensorów klubu ze stolicy Hiszpanii i do gwizdka arbitra prowadziliśmy 2:1.

Na początku drugiej połowy dobiła nas wyrównująca bramka Xabiego Alonso. Później zaczęły się paskudne faule, obojętność arbitra i skakanie do gardeł, chociaż już nie tak intensywne jak we wcześniejszych klasykach.

Przyznajmy to sobie szczerze: zagraliśmy tragicznie.
Obrona, zwłaszcza para stoperów, grała jak we mgle i dopuściła do wielu niebezpiecznych sytuacji. David Villa i Leo Messi byli zupełnie niewidoczni, a ich bramki to jedyne strzały na bramkę Ikera Casillasa w całym meczu! Tu można oczywiście usprawiedliwiać Leo po dzisiejszych informacjach, które mówiły, że wczorajszego dnia nasz snajper źle się czuł, a w przerwie meczu wymiotował. Ale po co? Czy bramka i asysta przy fenomenalej bramce Villi nie mówią wszystkiego?
Thiago nie dał niestety rady, ale okiwanie trzech obrońców Realu zasługuje na uznanie.
W pewnym momencie zaczęłam się w ogóle zastanawiać, czy na boisku jest Seydou Keita, bo go nawet nie widzę!
Zmiany były dobre, uspokoiły grę, ale niczego większego nie wniosły. Nawet Xavi był bezradny.

Trzy jasne punkty to według mnie zdecydowanie Victor Valdes, Andres Iniesta i Alexis Sanchez.

Nasz portero nie miał zbyt wiele do powiedzenia przy strzelonych bramkach, ale w reszcie sytuacji bronił jak w transie. Nie raz i nie dwa serce wyskakiwało mi z piersi, gdy udawało mu się wybić piłkę już tylko koniuszkami palców. Ciągle był tam, gdzie trzeba i to dzięki niemu nie przegraliśmy tego spotkania różnicą kilku bramek. Absolutny 'Man of the Match'.

Andres jako jedyny próbował rozgrywać piłkę i uspokoić grę. Nawet w krytycznych momentach udawało mu się zmylić swoim zagraniem i balansem ciała rywala, a nawet zagrywać piętką. Niesamowity.

Alexis Sanchez zaliczył swój debiut w barwach blaugrana. I co najważniejsze - całkiem udany.
Szybkość, dynamika, drybling, zwrotność, ogrywanie przeciwnika - to atuty, które przemawiały za jego transferem z włoskiego Udinese. To wszystko wczoraj zobaczyłam! Chociaż oczywiście w mocno okrojonej wersji, bo musi jeszcze poduczyć się naszej filozofii gry i zgrać się z kolegami. Gdy to osiągnie będzie nie do powstrzymania.

Kolejny raz widowisko psuły brutalne faule 'rzeźników z Madrytu': Pepe, Khediry i Carvalho.
Trafienie Abidala w czoło korkami buta? Skoszenie równo z trawą Daniego Alvesa? I brak jakiejkolwiek kartki za takie zagrania? A potem ludzie się dziwią, że 'symulujemy' skoro arbitrowi nie chce pokazać się upomnienia za tak chamskie faule!

Real ma po prostu pecha. Pecha, że próbuje osiągnąć sukces przy takiej Barcelonie.
Zresztą to zabawne. Madryt jest żądny zemsty i chce z nami wygrać już na początku sezonu, wściekle atakuje, a my jesteśmy w tyle z przygotowaniami, popełniamy katastroficzne błędy w obronie, przez cały mecz prawie nic nie gramy i mimo wszystko z niczego strzelamy dwa gole i kończymy mecz remisując! Barca jest wielka.
Może moja pewność siebie mnie zgubi, bo nigdy nie bawię się w przewidywanie, ale niczego nie jestem tak pewna jak wygranej na Camp Nou i wyrwanie Superpucharu Hiszpanii sprzed nosa Mourinho.

Okres przygotowawczy w tym roku był po prostu prowizorką.
Tysiące przebytych kilometrów, upały, krótkie przerwy między spotkaniami, brak podstawowych piłkarzy, kontuzje, wielu młodzików z Barcy B, a w międzyczasie pływanie z delfinami czy podpisywanie kolejnych umów w związku z działalnością charytatywną klubu.
Oczywiście, że nie są to roboty zaprogramowane na ciągle wygrywanie, kiedyś w końcu muszą mieć dość i potrzebują chociaż odrobiny odpoczynku, ale słabo przepracowany presezon ma duży wpływ na resztę sezonu pełnego rozgrywek na kilku frontach.

Rewanż czeka nas już w środę o 23. A jeżeli spotkanie reważnowe gramy na Camp Nou jestem już prawie spokojna o wynik. Wszyscy chyba pamiętamy lekcję futbolu zaserwowaną Arsenalowi w 1/8 LM.

Miejmy nadzieję, że Pep pokaże nam drużynę głodną wygranej, która doprowadzi do zwycięstwa. Może nawet z debiutującym Seksem Fabregasem w składzie?

Mieliśmy za sobą już FIFA, UEFA, Pentagon, Biały Dom teraz przewidująca wyniki ośmiornica również stawia na nas. Czy ktoś tu ma jeszcze jakieś wątpliwości, że nie oddamy Mourinho kolejnego pucharu bez walki?

Wyeliminować braki, ostro zabrać się do roboty i pokazać, kto tu jest lepszy. Visca el Barca!

Real Madryt - FC Barcelona
2:2

Bramki:
Villa (35.), Messi (45.)

Kartki:
Alexis, Alves - żółte

Skład:
Valdes; Alves, Mascherano, Abidal, Adriano (62. Pique); Keita, Thiago (58. Xavi), Iniesta; Alexis, Villa (73. Pedro), Messi

Ławka rezerwowych:
Pinto, Fontas, Dos Santos, Pedro, Pique, Busquets, Xavi

Galeria z meczu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz