niedziela, 5 sierpnia 2012

51. 8.01.2012 Derby Katalonii tylko na remis

Sama nie wiem, na co można być bardziej wściekłym. Na naszą grę, kalkulowanie, Pepa czy arbitra i jego sędziów asystentów, niewątpliwych 'bohaterów' spotkania.
Emocje już trochę opadły, ale nie gwarantuję, że w dalszej części tekstu nie pojawi się mniej lub więcej wyrafinowanych przekleństw, bo to nasze kolejne tak frajersko zremisowane spotkanie.

Szlag człowieka trafia po takim spotkaniu. Przecież to derby! I to Katalonii! Nie wierzę, żeby chłopcy nie mieli motywacji, aby to wygrać. Nie wierzę, że nie chciało im się zapierdalać po całym boisku, aby strzelić drugą bramkę i już na dobre uspokoić grę.
No właśnie, kontrola. W ogóle jej nie mieliśmy. To ile zobaczyłam nerwowości i głupich strat - w pewnej chwili pomyślałam, że ktoś się chyba przebrał za Busiego i Xaviego, bo to niemożliwe, żeby Sergio grał tak słabo, a Xavi tyle razy podawał do rywala. XAVI!
W ataku nie lepiej. Alexis może i był niezwykle aktywny, robił sporo wiatru w przodzie, ale co z tego, bo ewidentnie bał się raz a porządnie pieprznąć samemu na bramkę albo w ogóle ją tracił. To nie był jego dzień. Pedro to samo. A do Messiego chyba można mieć największy żal. Całe spotkanie praktycznie przetruchtał, był totalnie niewidoczny, nawet nie walczył. Obudził się dopiero wtedy, gdy dostaliśmy bramkę w plecy. Dopiero wtedy wziął na swoje barki całą grę, ale było zdecydowanie za późno.

Na plus można wyróżnić tylko defensywę i Cesca.
Puyi jak to Puyi, praktycznie nie do przejścia, ale bardzo pozytywnie zaskoczył mnie Pique. Ostatnio ciągle szukał swojej zagubionej formy, a tu nagle oglądało się go z nieukrywaną przyjemnością. Zawsze gotowy do asekuracji, wybicia piłki z linii bramkowej i ani trochę nie ustępował Carlesowi. Tak trzymać!
Cesc to Cesc. To mogła być bramka na wagę trzech punktów, ale niestety. Jako jedyny z linii ataku trzymał wysoki poziom i na tle reszty wręcz błyszczał.

Co zadecydowało o takim wyniku?
- Upartość Pepa. Znów 3-4-3 nie dawało nam stabilności. Espanyol wjeżdżał w naszą obronę jak w masło i dzięki Bogu, że do bramki ta spisywała się bez zarzutu. Sam Gerard został uchwycony przez kamerę, gdy pokazywał na palcach trójkę. Sygnał do Pepa: 'To nie jest to. To się może źle skończyć. Nie czujemy się komfortowo grając w trójkę w obronie.' I to było widać.
- Brak kontroli w środku boiska, o czym już wspominałam. Masa niedokładności i strat, oraz mocny pressing Espanyolu. Myślałam, że w końcu nie wytrzymają kondycyjnie jak Real w GD, ale dali radę, co naprawdę jest godne uznania.
- Po raz kolejne odpuszczenie wyniku. '0:1? Suuuper! Nie musimy się już w ogóle przemęczać, mecz już się wygrał, putki nam nic nie zrobią, rozstawmy sobie leżaki i poprośmy o drinki z palemką'. WTF?! Wszystkie remisy, których doświadczyliśmy na wyjazdach w tym sezonie, absolutnie niczego nas nie nauczyły. Dlaczego na Camp Nou gromimy wszystkich jak leci, a na wyjeździe znów niemiłosiernie się męczymy? Bo nie ma naszych kibiców, którzy by tak dopingowali? Bo wtedy już nie wymagamy? Mecz się wygra sam? Na Camp Nou jesteśmy głodni bramek, a na wyjeździe 0:1 nas całkowicie satysfakcjonowuje?
- Po raz kolejny wejście Keity za najbardziej kreatywnego zawodnika na boisku to jest żart. Wchodzi za Villę w pierwszym meczu na Emirates w 1/8 LM za Villę - dostajemy dwie bramki w dupę, wchodzi za Thiago z Getafe - przegrywamy 0:1, wchodzi za Fabregasa z Espanyolem - wyrównanie.
Kurwa, Pep, może nareszcie odłożyłbyś swoje sympatie do niego i nie wpuszczał go przy takich wynikach, gdy teoretycznie ma ubezpieczać rezultat, a przez niego przegrywamy?! Bo to kolejny raz i znowu kończy się tak samo. Gdy gra od początku jest zdecydowanie bardziej pewny, wchodzi z ławki na końcówkę i katastrofa.
- No i punkt, na który zacieram ręce od ostatniego gwizdka na Cornella-El Prat. Arbiter.
To co zaserwował nam pan Turienzo Alvarez to kpina, skandal i jakaś komedia.
W trudnej do ocenienia na szybko sytuacji dochodzi do pomocy Leo ręką. Bramka nieuznana, żółta kartka, prawidłowa decyzja sędziego.
Później następuje odgwizdanie dwóch spalonych, które sędziowi bocznemu chyba się przyśniły. W obu Leo wyszedłby sam na sam z bramkarzem. To oczywiście było promowanie gry ofensywnej.
Ale najbardziej kontrowersyjna sytuacja ma miejsce już w doliczonym czasie gry. Leo, Pique, Pedro, ten ostatni strzela na bramkę, ale ręką zatrzymuje ją Raul Rodriguez, zawodnik Espanyolu. Ewidentna ręka, ewidentny rzut karny! Nic nie było! Pan Alvarez nakazuje grać dalej.
Kurwa, jak to nie była ręka to jutro będzie koniec świata. Nawet Victor stojąc we własnym polu karnym po drugiej stronie boiska by to zauważył! Kosmita na Marsie tym bardziej. Zagranie piłki ręką przez Leo wypatrzone aptekarskim okiem, gdy przed nosem miał to samo z Rodriguezem, zero reakcji! Jak nie być na maksa wkurwionym po czymś takim? Przecież to zwykłe złodziejstwo.
Jasne, gdybyśmy obudzili się wcześniej i strzelili na 0:2, byłoby inaczej i może nie zaważyłoby to na końcowym wyniku, ale to kolejny raz! Nie pierwszy, nie drugi, enty w tym sezonie! Gwizdek milczy, ale Realowi są dyktowane karne po faulach metr przed polem karnym! Propaganda Mouratora jak zwykle przynosi skutki.
A żeby nie być gołosłownym, mały dowodzik.
Stonowane wypowiedzi Rosella czy Pepa mogą trochę irytować, ale co, Mister ma przygotować kartkę z błędami sędziów, wrzeszczeć 'Por que?', wytargać drużynę za uszy na oczach dziennikarzy? Niektórzy chyba tego oczekują. Nie. Nie komentujemy pracy arbitrów, skupiamy się na sobie, a Pep jak zwykle może być bardzo spokojny na konferencji, ale wyobraźmy sobie, co może się dziać w szatni. Przecież to wielka osobowość, w przeszłość lider i kapitan zespołu, który potrafił wrzasnąć i się postawić.

Przegraliśmy to tylko i wyłącznie na własne życzenie. Nie wykorzystaliśmy okazji do podwyższenia wyniku i uspokojenia gry, co się oczywiście zemściło. A że szanowny pan arbiter walnie przyczynił się do takiego, a nie innego wyniku, to już inna para kaloszy.
Gratulacje również dla Espanyolu, bo zagrali wielki mecz. Szkoda tylko, że gdy przychodzi mecz z mierdami, nagle wystawiają dupę i nie potrafią już nic zrobić. Przynajmniej my mamy godnego rywala na derby, bo Atletico w spotkaniach z Realem wypina się już od wielu lat.
No i przede wszystkim: poważnie zabrać się za grę na wyjazdach, bo to wcale nie jest już śmieszne. A 5 punktów straty do Realu samo z siebie się nie zrobiło. A ten, kto przyznaje mistrzostwo mierdom w styczniu, powinien przejść już na białą stronę mocy. Takim 'kibicom' już dziękujemy.


RCD Espanyol - FC Barcelona
1:1

Bramki:
Fabregas (15.)

Kartki:
Messi - żółta

Skład:
Valdes, Alves, Pique, Puyol, Abidal, Busquets, Xavi, Iniesta, Fabregas (85. Keita), Messi, Alexis (72. Pedro)

Ławka rezerwowych:
Pinto, Thiago, Mascherano, Keita, Pedro, Adriano, Fontas
Maxwell i Cuenca poza składem.

Galeria
Gerard Pique vs. Espanyol
Kapitalna interwencja Valdesa i Pique


Jestem spokojny. Barça starała się, ale Espanyol ostro walczył. Nie wiem czy remis jest sprawiedliwy, czy nie. Graliśmy przeciwko Espanyolowi, który bardzo dobrze wykonał swoją pracę. Trzeba skupić się na kolejnym spotkaniu. Nie pozostało nam nic innego jak wrócić do domu.
To on jest sędzią i skoro nie widział rzutu karnego, to znaczy, że go nie było. Ja sam widzę tylko to, co sędzia gwiżdże. Graliśmy z Espanyolem, który zaciekle walczył i znakomicie realizował swój plan. Nic się nie stało, po prostu zremisowaliśmy mecz. - Sandro Rosell

Pierwsza połowa nie przebiegała po naszej myśli, ale po przerwie kontrolowaliśmy grę. Kiedy jednak prowadzisz tylko jedną bramką, zawsze możesz stracić gola i zremisować. Po wyrównującym trafieniu zareagowaliśmy właściwie, ale było już za późno.
Jesteśmy przywyczajeni do takiej gry, ale rywale również poczynali sobie bardzo dobrze. Espanyol bardzo dobrze wykonał swoją pracę. Druga połowa przebiegała pod nasze dyktando, chociaż rzadko gościliśmy w polu karnym przeciwnika. Nie mogę być niezadowolony z zespołu. Ten wynik nic nie oznacza.
Zagrał wtedy tylko niecałą drugą połowę, nie skarżył się na jakiekolwiek zmęczenie. - o rzekomym wpływie meczu z Osasuną na kondycję Leo
Real zagrał wtedy dobre spotkanie i to samo zrobił teraz Espanyol. Każdy mecz to osobna historia.
Musimy zaakceptować takie rzeczy, to zdarza się w futbolu. Musimy patrzeć na to, co sami możemy kontrolować, na to, czego sami nie zrobiliśmy dobrze. Zawsze tak robiliśmy i nadal tak będzie. Nie możemy skupiać się na tym, co zrobił arbiter.
Nie sądzę, by po rozegraniu tylko części sezonu, Liga już była przegrana. Pozostało wiele meczów, choć mamy oczywiście wielkiego rywala i wiemy, że nie będzie łatwo. Możemy patrzeć tylko na siebie, poprawić to, czego nie zrobiliśmy właściwie i powtórzyć to, co zrobiliśmy dobrze. - Pep Guardiola

Ten remis to duży cios. Czujemy duży niesmak. Mecz był otwarty, ale w końcówce mieliśmy przewagę.
Espanyol zagrał bardzo dobre spotkanie. Dowodem na to jest fakt, że nie byliśmy w stanie zdominować gry, jak to mamy w zwyczaju.
To była bardzo szybka akcja. Wydawało mi się, że była ręka, ale arbiter tego nie odgwizdał i nic już nie można zrobić. - Pedro

Remis to mało, ale nie można zaprzeczyć, że graliśmy na wyjątkowo trudnym terenie. Espanyol zagrał świetne spotkanie i sprawił nam wiele kłopotów. Ale oczywiście, strata dwóch punktów jest bardzo przykra. Szczególnie, kiedy masz wrażenie, że kontrolujesz sytuację.
W takich momentach sędziowie mają z przodu wielu zawodników i być może dobrze nie widzą całej akcji. Karny nie został odgwizdany i już.
Kiedy mieliśmy sześć punktów straty mówiono już, że ją przegraliśmy. Kiedy wygraliśmy w Madrycie mówiło się, że już wygraliśmy. Teraz znowu jest faza na to, że ją przegraliśmy. Zostało mnóstwo meczów i wszyscy jeszcze mogą stracić punkty. Chcę tylko zapewnić, że my nigdy się nie poddajemy. - Gerard Pique

Wielki mecz ze strony Espanyolu, szczególnie druga połowa. Wygrana była bardzo blisko. Szkoda, że strzelili przed końcem i nie mieliśmy już czasu, aby wyjść na prowadzenie. Za każdym razem margines błędu jest coraz mniejszy. To przykre stracić punkty w sytuacji, kiedy prowadziliśmy. Ale będziemy kontynuować naszą pracę. Wciąż zostało wiele meczów. - Victor Valdes

Mecz był bardzo skomplikowany. Teraz trzeba kontynuować walkę do samego końca. - Cesc Fabregas

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz