niedziela, 5 sierpnia 2012

33. 26.11.2011 Koszmarny mecz na Coliseum Alfonso Perez

I duże wiadro wody wylanej na nasze głowy. Wręcz lodowatej.

Wczorajszy mecz to po prostu żałość w naszym wykonaniu. Zero polotu, zero finezji, wrzutki do nikogo, dobry autobus Getafe, walenie w mur zamiast próby strzału z dystansu i ten jeden błąd przy rzucie rożnym.
Nie ma nawet ich co usprawiedliwiać, przegraliśmy to tylko i wyłącznie na własne życzenie, a takie spotkania powinno wygrywać się z palcem w tyłku.

Wyróżnić nawet nie ma kogo. Wszyscy zagrali na jednym, tym samym, żenującym poziomie. Obyłoby się bez wymuszania karnego przez Busiego, to było zbędne. Jednak kto chce obejrzeć aktorów na najwyższym poziomie proszony jest o oglądanie meczów Madrytu, gdzie w roli głównej występuje niezawodny aktor dramatyczny Angel Di Maria do spółki z Cristiano Ronaldo. Emocje gwarantowane. Zaślepieni kibice Realu oskarżający nas o teatry ponownie proszeni są o zajrzenie na własne podwórko.
Och, zapomniałam jeszcze o kwestii 'rzeźnictwa'. Jeżeli kosi ich Atletico to to jest 'skandal i polowanie na nogi'. Jeżeli dokładnie tak samo gra ekipa Muła przeciwko Barcelonie to to jest 'męska gra na najwyższym poziomie, a barceloniści to panienki symulujące faule'. Niech żyje hipokryzja.

Zagraliśmy katastrofalnie, każdy kibic to chyba widzi(ał) i przegraliśmy absolutnie zasłużenie, ale na pewno mówilibyśmy inaczej, gdyby prawidłowa bramka Leo została uznana, a na koniec nie trafił w słupek. Szkoda tylko, że drużyna obudziła się dopiero w 90 minucie...

6 punktów straty do liderującego Realu na tym etapie sezonu wprawia już w lekką panikę, wiedząc jak trudno je odrobić. 3 to już było dużo, teraz zrobiło ich się dwa razy więcej.
W tej chwili nie możemy patrzeć się już na Madryt, robota jest do wykonania w Barcelonie. A gdy tak się pomyśli i pokalkuluje, można znaleźć sporo powodów takiej kolei rzeczy:
- Zbyt wielkie roszady w składzie. W zeszłym sezonie graliśmy praktycznie jedną podstawową jedenastką, zawodnicy grali ze sobą na pamięć, teraz tego brakuje.
- Fatalnie przepracowany presezon.
- Duża ilość kontuzji. Na początku sezonu wypadali wszyscy po kolei na te same urazy mięśniowe, w zeszłym ból głowy mieliśmy tylko z lewą obroną.
- 3-4-3. Nie wiem, co Pep chce osiągnąć tym ustawieniem, ale ono po prostu nie zdaje egzaminu. Na pewno chce wprowadzić element zaskoczenia i urozmaicić grę, ale to nie jest to dobre stare 4-3-3 i przez głupie błędy obrony tracimy bramki.
- Paradoksalnie mamy szerszą i mocniejszą ławkę rezerwowych, a jest gorzej. Pep kombinuje ze składem, podstawowa para stoperów Pique - Puyol praktycznie ze sobą nie gra, a Keita wchodzi na najbardziej kreatywnego Thiago i natychmiast tracimy gola.
- Bardzo słaba forma ataku. Kiedyś martwiliśmy się o niestabilną obronę, teraz największą bolączką jest atak. Villa od roku jest bez formy, Pedro wrócił po kontuzji, a wcześniej też nią nie zachwycał, Cuenca jest jeszcze za mało doświadczony, po Alexisie mimo wszystko też powinno wymagać się więcej. Leo sam wszystkiego nie udźwignie, w końcu i jemu zacznie szwankować skuteczność i będziemy w czarnej dupie.
- Frajerskie straty punktów i fatalne mecze wyjazdowe.
Garść statystyk. Do tej pory rozegraliśmy sześć wyjazdowych meczów ligowych. Trzy remisy po 2:2 (Sociedad, Valencia i Bilbao), tylko dwie wygrane po wymęczonym 1:0 i jedna porażka. Stosunek 8:7. Na Camp Nou 30:0. Nie mam zielonego pojęcia z czego to może wynikać, przecież w zeszłym sezonie na wyjazdach wygrywaliśmy wszystko, ustanawialiśmy rekordy, zatrzymało nas dopiero Sociedad 30 kwietnia (!), gdzie oszczędzaliśmy się ze względu na rewanż w półfinałowym meczu LM. Teraz miażdzymy na Camp Nou, a wyjazdy są koszmarem, z którym coś w końcu trzeba zrobić.
Można się usprawiedliwiać, można gdybać, Sociedad zlekceważyliśmy, Valencia akurat grała jak równy z równym, a mecz z Bilbao w ogóle nie powinien się odbyć w takich warunkach pogodowych i już cztery punkty do przodu, które teraz byłyby na wagę złota.
- Może też już brak motywacji? Wydaje się, że wygraliśmy już wszystko co było możliwe, piłkarze mogą nam wciskać różne rzeczy, a sami czują się już wypaleni? Ja w to osobiście nie wierzę, wiem że ta drużyna będzie walczyć do upadłego i zawsze będzie wierna swojej filozofii, a taka porażka tylko nas wzmocni i pokazuje, że nie jesteśmy niezwyciężeni.

Do Gran Derbi pozostało wtorkowe spotkanie z Rayo przesunięte na wcześniejszy termin ze względu na nasze KMŚ, sobotni z Levante oraz BATE w Mikołajki. Pomijając Białorusinów, nie możemy pozwolić już sobie na żadną stratę punktów. Nawet najmniejszą. Największym plusem najbliższych meczów jest to, że wszystkie gramy na Camp Nou, co na pewno pomoże nam się trochę odblokować.
Do GD zostały tylko dwa tygodnie. Nie wiem, jak do niego podejdziemy. Jeżeli w dwóch najbliższych meczach zrobimy co do nas należy, a Real jakimś cudem straci z Gijon, chociaż na to nie liczę, nie boję się ani trochę. Podejdziemy do tego spotkania tak zdeterminowani i tak naładowani, że zrobimy im z dup jesień średniowiecza. Jeżeli do tego czasu coś nie pójdzie i powiększymy dystans - będzie bardzo krucho. Muł się zamuruje, my znowu będziemy walić głową w mur, a oni będą zadowoleni nawet z remisu. Ewentualna przegrana to chyba dla nas koniec ligi.
6 punktów to dwa bezpośrednie starcia. W międzyczasie jeszcze mnóstwo innych spotkań, Real nie będzie w stanie wytrzymać ich wszystkich kondycyjnie i stracą punkty w takim momencie, gdzie nikt się tego nie spodziewa. A wszyscy chcą ich koronować mistrzem po trzynastu kolejkach. Spokojnie. Tanio skóry nie sprzedamy i właśnie teraz drużyna będzie musiała pokazać największy pazur, charakter i determinację. Ta przegrana jako zimny prysznic przyszła w dobrym momencie. Strata punktów powinna mocno podziałać na umysły i wyobraźnię, teraz to my musimy gonić lidera i wziąć się ostro do roboty.

Gratulacje dla Getafe, a my musimy się podnieść i zaufać Barcelonie.
Co było w tamtym sezonie? Porażka w finale Pucharu Króla, która boli do tej pory. Po finale Pep mówi: 'Podniesiemy się'. Później Real dostaje wpierdol w pófinale Ligi Mistrzów, a Barca w fenomenalnym stylu ogrywa Manchester w finale. Ludzie, to dopiero początek sezonu, wszystko może się jeszcze zdarzyć, a do nas należy teraz rola bezgranicznego ufania Pepowi i drużynie. Nie raz i nie dwa pukaliśmy się w czoło, widząc jego decyzje, a później wychodził z nich obronną reką, prezentując kolejne zdobyte puchary. Ten człowiek wie co robi i pewnie niedługo kolejny raz da nam pstryczka w nos, bo okaże się, że to on miał rację i sam najlepiej wie, czego potrzeba drużynie. Po prostu mu zaufajmy i bądźmy z tą drużyną na dobre i na złe.

Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce. Visca el Barca!


Getafe - FC Barcelona
1:0

Bramki:
-

Kartki:
Pique, Maxwell, Busquets - żółte

Skład:
Valdes, Alves, Pique, Abidal, Maxwell (73. Cuenca), Busquets, Xavi, Thiago (65. Keita), Alexis (73. Pedro), Messi, Villa

Ławka rezerwowych:
Pinto, Fontas, Mascherano, Adriano, Keita, Pedro, Cuenca
Fabregas i Puyol poza składem.


To nie jest coś strasznego. Pozostało jeszcze wiele spotkań, a my musimy ponownie podjąć wielki wysiłek. Teraz gramy z Rayo, później z Levante, a następnie z Realem.
W naszej pracy arbiter nie istnieje. Nie mam nic do powiedzenia na ten temat. Dziś rozegraliśmy dobry mecz z dobrą drużyną, która posiada bardzo dobrych zawodników. Wysiłek, który podjęliśmy w Mediolanie wiele nas kosztował. Musimy pogratulować przeciwnikowi i kontynuować swoją pracę. Przed nami jeszcze długa droga i mniej okazji do popełnienia błędu.
 Dokonać tego, gdy grało się trzy dni wcześniej, to niełatwe zadanie, zwłaszcza że przeciwnik głęboko cofnięty bronił się i nie pozwolił na otwartą grę. Strzelił bramkę, to mogło się zdarzyć. Walczyliśmy do końca, stwarzaliśmy szanse, dlatego nie mogę drużynie niczego zarzucić. Nie uważam byśmy przegrali ligę. Pozostało jeszcze wiele spotkań. - Pep Guardiola

Nadal pozostaje wiele meczów do rozegrania. Tabela pokazuje, że na tę chwilę Madryt radzi sobie lepiej. Na Bernabéu wyjdziemy jednak z zamiarem wygrania meczu. Zaufajcie nam. - Gerard Pique

To prawda, że nasza strata do Realu wzrosła, ale przede wszystkim musimy myśleć o sobie. Trzeba być cierpliwym i myśleć o kolejnych spotkaniach. - Maxwell

Nie udało nam się wygrać. Trzeba iść naprzód, mam nadzieję, ze wkrótce dołączę do swoich kolegów. - Andres Iniesta na Twitterze

Jestem rozczarowany pierwszą porażką, ale liga nie jest przegrana. Teraz trzeba się podnieść. Musimy walczyć, pozostało jeszcze wiele spotkań. - Victor Valdes

To jeszcze nie koniec. Wkrótce zagramy z nimi bezpośredni pojedynek i ze spokojem możemy wygrać. Trzeba myśleć w ten sposób. Boli tylko tak duża strata punktowa do lidera.
Musimy grać z meczu na mecz, wygrać we wtorek z Rayo i iść krok po kroku. Getafe zamknęło się na własnej połowie, jak prawie wszyscy nasi przeciwnicy. Mieliśmy okazje, ale ich bramkarz bronił bardzo dobrze. Nieszczęśliwie straciliśmy gola po rzucie rożnym i wszystko stało się trudniejsze. Nie szukam wymówek, ale nie strzeliliśmy gola, a Getafe broniło się całym zespołem. - David Villa

Muszę pogratulować swoim zawodnikom, bowiem pokonaliśmy przeciwności w postaci urazów. Piłkarze zagrali bardzo dobrze, pracowali przez całe spotkanie i to ich zasługa, bowiem podjęli wielki wysiłek, aby poradzić sobie w tym ciężkim okresie.
Tym zwycięstwem futbol zrekompensował nam to, co zabrał nam innym razem, mimo że ostatecznie są to tylko trzy punkty. Wygraliśmy z najlepszą drużyną świata, obok Realu Madryt, który przegrał w tym sezonie tylko jeden mecz. Jesteśmy bardzo szczęśliwi.
Zespół daje pozytywne odczucia jeśli chodzi o mecze na własnym stadionie i osiągnął ważne zwycięstwo. Mieliśmy problem ze zdobywaniem goli ze stałych fragmentów, a dziś się udało. Traciliśmy bramki, rywale stwarzali okazje, a dziś nie dopuściliśmy do straty w meczu z najlepszym. Wysiłek piłkarzy był wyjątkowy, nie było to łatwe.
Jestem bardzo zadowolony z postawy swoich zawodników. Wygrali ważne spotkanie. - Luis Garcia Plaza, trener Getafe

Do zakończenia sezonu i do jakichkolwiek rozstrzygnięć w lidze jest jeszcze bardzo, bardzo daleko. Real jeszcze nic nie zdobył, więc nie ma się czym martwić. Mogę obiecać bez żadnych obaw, że nasz zespół nie podda się i będziemy walczyć do końca.
Różnica dziewięciu punktów, a tak będzie jeśli 10 grudnia przegramy na Bernabéu byłaby naprawdę miażdżąca i bardzo trudna do odrobienia. My jednak o tym nie myślimy, chcemy natomiast wyjść na boisko i wygrać..
Każdy może przegrać, nawet gdy jest stawiany w roli faworyta. Najważniejsze jest jednak podnieść się i iść do przodu.  Ludzie popadają w skrajności, a my musimy w tym wszystkim znaleźć równowagę.
W spotkaniach u siebie gramy dobrze, nie potrafimy znaleźć tej równowagi na wyjazdach. Nasz gra cały czas wymaga poprawy, zwłaszcza podczas stałych fragmentów gry, bo jesteśmy dość niscy.
Psychologicznie nie mamy teraz przewagi i to na nas będzie ciążyła ogromna presja. Myślę jednak, że wraz z pomocą naszych wiernych kibiców pokonamy Real i wszystko powoli wróci do normy. - Dani Alves

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz