niedziela, 5 sierpnia 2012

22. 22.10.2011 Bolesny remis z Sevillą / Co tam panie w Barcelonie? (7.)

To ile straciłam wczoraj włosów, ile paznokci obgryzłam i jak zdarłam gardło, mimo że było już przed północą, to moje.

Zapowiadało się łatwo, prosto i przyjemnie. Pod wodzą Pepa na sześć spotkań z Sevillą pięć wygraliśmy i to wysokimi wynikami, tylko jeden zremisowaliśmy, a było to w zeszłym sezonie na Ramon Sanchez Pizjuan.
Mimo wszystko siedząc u babci miałam jakieś złe przeczucia. Wracając samochodem nie mogłam już usiedzieć, ale nie mogłam wyzbyć się uczucia, że nie zakończę tego dnia udanie.

Mecz długo się rozkręcał, ale nie zapowiadał niczego złego. Barca nie rzuciła się do natychmiastowego ataku, lecz powoli badała teren i sprawdzała, na co pozwoli jej Sevilla.
Pierwsza połowa upłynęła w dosyć sennej atmosferze. Katalończycy raz po raz wypróbowywali Javiego Varasa, ale ten bronił jak natchniony, za to Andaluzyjczycy postraszyli Victora może ze dwa razy i na drugą połowę wyszli ultradefensywnie. Barceloniści wiedzieli, że nie ma żartów i muszą zdobyć bramkę.
Druga połowa to już jazda bez trzymanki. Z każdą kolejną minutą czułam narastające nerwy. Razem z trybunami zaczęłam wyśpiewywać nasze przyśpiewki, zaciskać mocno kciuki, wrzeszczeć na Pepa, żeby w końcu zrobił jakąś zmianę, a przede wszystkim prosić piłkarzy, żeby zebrali dupy w troki, przeprowadzili chociaż jedną składną akcję i zakończyli ją bramką. Próżne nadzieje. Wszyscy jak jeden mąż znów niemiłosiernie pudłowali albo odzywał się geniusz Javiego Varasa, który był wczoraj absolutnie fantastyczny.

90 minuta. Iturralde Gonzalez, niezapomniany arbiter, który sędziował listopadową manitę, dolicza cztery minuty. Niewiele ponad 60 sekund później Andres Iniesta zostaje sfaulowany w polu karnym. Pierwsza 'jedenastka' dla nas w tym sezonie zostaje nareszcie odgwizdana. Sevilla protestuje, ale na nic się to nie zdaje. W takim razie ucieka się do innych metod.
Kanoute odkopuje piłkę ustawioną już na punkcie jedenastego metra, za co dostaje żółtą kartkę. Nie jest mu jeszcze mało, więc łapie za szyję Cesca Fabregasa i wylatuje z boiska. Mówi się, że Cesc sprowokował go jakimiś rasistowskimi odzywkami, ale jeżeli napisała to madrycka Marca, która wymazuje zawodników, aby udowodnić spalonego Barcelony, którego nie było, można podetrzeć tym wiadomo co. Zresztą wszystko już zdementował na Twitterze.
Cała bijatyka zajmuje dobre trzy minuty. Cenne trzy minuty, które skutecznie zdekoncetrowały Leo.
Już wtedy pomyślałam, że Messi na bank nie trafi. Nie pomyliłam się. Leo o wiele za lekko uderza w prawy róg Varasa, a on nie ma żadnych problemów ze złapaniem piłki. I tak moje złe przeczucia oczywiście się spełniły. Jednak kibice zgromadzeni na Camp Nou nie mieli mu tego za złe i po chybieniu po trybunach rozległ się tubalny chór, wyśpiewujący: 'Meeeesi, Meeeesi, Meeeesi!'.

Do tej pory cały wczorajszy mecz nie mieści mi się w głowie. Ani fenomenalny Varas, ani wszystkie zmarnowane okazje, ani ten nieszczęsny karny, który chyba nie tylko mi będzie się teraz śnił po nocach.

Myślę, że znów Pep trochę przekombinował ze składem, zwłaszcza że bardzo brakowało płynności w grze, którą nadaje Busi. Nawet zmiany były całkiem chybione. Pedro bez formy (Alexis po wyleczeniu kontuzji powinien go zjeść na śniadanie), Cesc niczego wielkiego nie zdziałał, ale jest po kontuzji, więc wybaczamy, a Sergio wszedł ze trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry i już miał więcej przechwytów niż Keita! To powinna być pierwsza zmiana!
Druga rzecz, która wręcz ciśnie mi się na usta: NIESKUTECZNOŚĆ! To samo było już z Viktorią, ale udało się wygrać, a wczoraj ta sama sytuacja. 20 strzałów na bramkę i ani jeden nie znalazł się w bramce! Żaden! Można to oczywiście zwalić na genialnie dysponowanego Varasa, który bronił jak w transie, ale niektóre strzały powinny znaleźć się w siatce nawet z zamkniętymi oczami.
Swoją rolę wypełnił też autobus Sevilli. Już dawno nie widziałam tak dobrze i skutecznie broniącej się drużyny na Camp Nou.

Nadal kotłuje się we mnie masa emocji, a mózg nie przyjmuje do wiadomości tego, co wczoraj zobaczyłam. Jednak nie ma już chyba tego, co rozstrząsać. Dwa punkty stracone, karny niestrzelony, ale to też ludzie i nie zawsze wszystko im się udaje. Najważniejsze, że mimo takiego autobusu dochodziliśmy do sytuacji podbramkowych. Zabrakowało odrobiny, tylko szczypty szczęścia, żeby piłka zatrzepotała w siatce. Niestety tym razem się nie udało.
Miejmy nadzieję, że we wtorek z Granadą worek z bramkami się rozwiąże.

Z cyklu rekordy:
- Xavi wyrównał rekord Migueliego. Teraz obydwoje mają po 391 występów w La Lidze.
- Victor już od 607 minut nie wyciągał piłki z siatki. To jego nowy życiowy rekord.


FC Barcelona - Sevilla
0:0

Bramki:
-

Kartki:
Mascherano, Iniesta - żółte

Skład:
Valdes, Alves, Mascherano, Abidal, Keita (62. Pedro), Xavi (88. Busquets), Thiago (74. Fabregas), Iniesta, Adriano, Messi, Villa

Ławka rezerwowych:
Pinto, Maxwell, Fontas, Busquets, Fabregas, Cuenca, Pedro

Arbiter:
Iturralde Gonzalez

Widzów:
82 743

Obszerny skrót spotkania


Drużyna robiła wszystko co w jej mocy, żeby zwyciężyć. Stworzyła wiele okazji. Czasem ciężko je wykorzystać, tak jak w sobotę, jednak uważam, że ponownie zagraliśmy dobrze jako zespół.
Zawsze jest lepiej wygrać niż zremisować, ale zrobiliśmy wszystko, a nawet więcej, aby wygrać. Gdy ma się tak duże posiadanie piłki, oddaje się 22 strzały na bramkę, rzut karny i doskonałego Varasa, mogę tylko pogratulować Sevilli.
Powinniśmy podkreślić wysiłek jaki włożyła w grę obronną Sevilla. Ważnym jej ogniwem był Javi Varas, który zagrał bardzo dobre zawody.
On jest naprawdę silny psychicznie. Nie jest łatwo w takich okolicznościach podchodzić do rzutu karnego. Podziwiam jego odwagę i to z jakim spokojem podszedł do tej jedenastki.
Zawsze stoimy u jego boku. Zagrał kolejne niezwykłe zawody, nie można mu niczego zarzucić. Tylko wielcy gracze mają odwagę ustawić piłkę na 11 metrze, aby wykonać rzut karny.
Ten chłopak dał ludziom wiele powodów do szczęścia i chwały. Zrobił dla nich wiele rzeczy, a oni nie zapominają o tym, że jest on jednym z najbardziej kluczowych piłkarzy ostatnich lat. Niewątpliwie owacja zgotowana Messiemu byłą właśnie tego oznaką.
Pozostaję zadowolony z tego, co mamy. Graliśmy dobrze, ale bramkarze również się wykazali. Teraz musimy się podnieść i zrehabilitować.
Myślę, że Cesc nie ponosi odpowiedzialności za to, co się stało. Musicie zapytać samego Kanoute. - Pep Guardiola

To był naprawdę trudny mecz, Sevilla nadzwyczajnie się broniła. Zagraliśmy dobrze, ale piłka po prostu nie chciała wpaść do bramki. Karny Messiego? Tylko Ci, którzy strzelają, mogą nie trafiać. - Dani Alves

Po prostu brakowało nam gola, ale zagraliśmy dobrze i stworzyliśmy dużo szans. Takie spotkania się zdarzają. Ważne jest to, że zrobiliśmy wszystko, żeby wygrać. Leo to facet, który zawsze pomaga zespołowi i zawsze stara się zdobywać bramki. Teraz my musimy pomóc mu, bo jest niesamowitym zawodnikiem. - Seydou Keita

Źle się czuję podczas takich spotkań. Próbowaliśmy wszystkiego, mieliśmy szanse, ale ich bramkarz był rewelacyjny. Karne są niestrzelane tylko przez tych, którzy je wykonują, a Leo nadal będzie je wykonywał i zdobywał z nich bramki. - Andres Iniesta

To, że pobiłem rekord, to sprawa drugorzędna. Zawsze chcę wygrywać, a dzisiaj niestety nie mam czego świętować. - Victor Valdes

Varas bronił wszystko. To był jego wieczór. Osobiście z dnia na dzień jestem w lepszej formie i staram się pomóc drużynie niezależnie od tego czy gram jako skrzydłowy, czy jako obrońca. - Adriano


Co tam panie w Barcelonie?
- Cesc wyleczył kontuzję, dzisiaj razem z drużyną ćwiczył już także Gerard Pique.
- 20 października 2011 roku odbyło się oficjalnie otwarcie nowej La Masii. Piękna była to uroczystość. Znamienici goście, cudowna oprawa, fajerwerki, występy, a przy przypomnieniu najpiękniejszych scen z historii Barcelony i odśpiewania klubowego hymnu przez małe dzieci, łzy zakręciły mi się w oczach.
Na widowni byli m.in.: Josep Lluis Nunez, Joan Gaspart, Pep Guardiola, Tito Vilanova, Eusebio Sacristan, Andoni Zubizarreta, Gerard Pique, Dani Alves, David Villa, Leo Messi, Javier Mascherano, Carles Puyol, Xavi Hernandez, Eric Abidal, a także obecni wychowankowie La Masii.
Cała uroczystość do obejrzenia
- Porozumienie z Ericiem Abidalem w związku z przedłużeniem kontraktu nadal nie zostało osiągnięte, ale jest ono już coraz bliżej.
- Podopieczni Eusebio w końcu wygrali mecz. Tym razem na wyjeździe z Alcoyano 4:1.

CD Alcoyano - FC Barcelona B
1:4

Bramki:
Dos Santos (43.), Carmona (72.), Rafinha (90. + 2), Tello (90. + 4)

Skład:
Oier Olazabal, Martin Montoya, Marc Bartra, Marc Muniesa, Cristian Lobato, Cristian Tello, Jonathan Dos Santos (86. Carles Planas), Javier Espinosa, Carlos Carmona, Rafa Alcantara, Gerard Deulofeu (64. Rodri)

Arbiter:
Sanchez Martinez

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz