niedziela, 5 sierpnia 2012

67. 7.04.2012 Horror na La Romareda ze szczęśliwym zakończeniem / Tylko 4 punkty!

No i święta mamy w kolorach blaugrana. A nic nie zapowiadało takiego obrotu spraw.

Saragossa okazała się niewygodnym i wymagającym rywalem. Szacunek dla Jimeneza za poukładanie drużyny. Przecież Aragończycy od kilkunastu kolejek zajmowali ostatnie miejsce w tabeli, strata punktów do miejsca bezpiecznego rosła, a problemy się piętrzyły. Aż tu trzy zwycięstwa z rzędu. I nie z byle jakimi firmami, bo z Valencią i Atletico oraz ze Sportingiem, który również broni się przed spadkiem.

Murawa - uczcijmy ją minutą ciszy. [*] Kurwa, przecież na niej rosły kwiatki! KWIATKI!!! Białe plamy, które widać z góry to właśnie kwiatki! Aż strach pomyśleć, co na tej trawie mogło jeszcze rosnąć i żyć. Skoro Saragossa nie ma odpowiedniej murawy do rozgrywania meczów to jej miejsce znajduje się w Segunda, tyle.
Zresztą mogli się tak nie wysilać, było zaprosić nas na łąkę, wyszłoby na to samo. A najbardziej rozbawił mnie komentarz na blaugranie.pl, że Messi po każdej bramce będzie zrywał stoktorki, robił z nich bukieciki i rzucał w kierunku kibiców oraz, że na tym pastwisku to powinni wypasać krowy. Szukajcie teraz w sklepach najlepszego mleka prosto od krów wypasanych na La Romareda w Saragossie!
I jak nie dziwić się słowom Xaviego: 'Ta murawa to jakiś żart?'

Zaczęło się bardzo nerwowo, a my kompletnie nie mieliśmy kontroli nad meczem. Czarne myśli przechodziły mi przez głowę i się sprawdziło.
Aranda trafia w słupek, a Victor rzuca się pod nogi Laficie = karny i żółta kartka! Na szczęście odkupił swoje winy broniąc zbyt lekki strzał Arandy. Ostatniego karnego obronił w pierwszej kolejce zeszłego sezonu z Racingiem Santander.
Ale zagrożenie się nie skończyło, bo Aranda i tak strzela kuriozalną bramkę. Piłka odbija się od nogi Valdesa, trafia w czoło zawodnika Saragossy i trafia do siatki.

Zaledwie pięć minut później zaczynamy remontadę. Fabregas wykonuje rzut rożny, piłkę łapie bramkarz Saragossy, ale niezbyt pewnie, bo wypuszcza ją z rąk, a Puyol z zimną krwią wykorzystuje jego błąd! Moja reakcja na żywo mogła być tylko jedna: 'JEZU! CARLES PUYOL! KOCHAM CIĘ, KAPITANIE!'
Trzy minuty później wyprowadzamy kontrę! Jak Pepa kocham, KONTRĘ! Strata Saragossy, Alexis biegnie jak Usain Bolt, podanie do Messiego i gol! Cóż by innego.

Napięcie ze mnie opadło, miałam przeczucie, że teraz nic złego już się nam nie stanie, ale później długo nie mogliśmy strzelić na 1:3, a stykowe wyniki doprowadzają mnie do palpitacji serca.

Jeszcze przed przerwą z boiska wyleciał Abraham, a zaraz po niej trener Manolo Jimenez za krytykowanie Turienzo Alvareza. Miała też miejsce ostra wymiana zdań między zawodnikami obu drużyn przy naszym rzucie wolnym. O co poszło, nadal nie wiem, ale wiem, że Adriano otrzymał za to żółtą kartkę.

Gdy wydawało się, że mecz jest zakończony Saragossa otrzymała dwa ostatnie ciosy.
Najpierw Leo Messi wykorzystał karnego (jego paluszek prosto do kamery był uroczy :)), a później zaasystował przy bramce..., nie uwierzycie... Pedro! PEDRO! P-E-D-R-O! Moja radość była nie do opisania, po prostu mu się to należało. Miejmy nadzieję, że z Kanaryjczykiem będzie teraz już tylko lepiej, bo wspomnienie, że ostatnie trafienie zanotował dokładnie 25 stycznie nie napawa dumą.
Ukłuje w GD na Camp Nou, zobaczycie!

Kogo należy pochwalić? Zdecydowanie Alexisa! Szkoda, że nie strzela tak dużo jakbyśmy tego oczekiwali, ale to jaką robotę odwala na boisku jest nieocenione.
To on 'zapracował' na dwie żółte kartki Abrahama, to on asystował przy bramce Leo na 1:2, to na nim został podyktowany rzut karny i to on rozdawał takie tace, że aż głowa mała. Brakuje mu tylko trochę pewności pod bramką, a czasami pewniejszego strzału, ale to przyjdzie z czasem. Kto wie, czy to nie był jak na razie jego najlepszy mecz?
No i cały czas przypominam, że to dopiero pierwszy jego sezon, a na dodatek wypełniony kontuzjami. Tocopillator jeszcze nie pokazał nam wszystkiego.

Orłowski na początku meczu mówił, że Pep może wystawić dwa różne środki pola bez szkody dla naszej gry. Niestety to tak nie wyglądało. Keita był największym zawodem, zupełnie niewidoczny, szybko dostał żółtą kartkę, a na dodatek zagrywał ręką w polu karnym w drugiej połowie. Kontrowersja pozostaje, ale ręka przy wyskoku była ułożona naturalnie i nie przyniosła nam żadnej korzyści.
Seydou to bardzo wartościowy zawodnik, ale ostatnio jedzie tylko na tytule 'pupilka Pepa', a na boisku pokazuje wielkie nic. I to kolejny raz po Milanie na San Siro.

Thiago z Fabregasem, moim zdaniem, nie rozumieli się wzajemnie, nie było tego 'czegoś', tego automatyzmu, który ma Xavi z Iniestą. Zupełnie inaczej wyglądają w grze, z którymś z naszym dyrygentów, a inaczej razem. A naszym problemem w pierwszych trzydziestu minutach był właśnie słaby środek pola i razem z Orłowskim byłam za potrójną zmianą: Busi, Xavi, Iniesta za Keitę, Thiago i Cesca. Na szczęście wszedł Busi, co powitałam uczuciem ulgi, a gra zmieniła się diametralnie. Bo może Sergio nie jest najlepszym defensywnym pomocnikiem na świecie, ale na pewno jest najlepszym defensywnym pomocnikiem dla Barcelony, amen.

Nie obyło się również bez urazów. Puyi zalał się krwią po rozcięciu na twarzy, a Dani ma problem z mięśniami. Nic poważnego, ale jego jutrzejszy występ stoi pod znakiem zapytania. Pique miał być gotowy na Getafe, ale raczej wystąpi dopiero z Levante w sobotę.

Getafe trzeba zrewanżować się za porażkę na Coliseum Alfonso Perez, a w sobotę arcytrudny wyjazd. Ale teraz nie pozostaje nic innego jak wygrywać wszystko, zwłaszcza po tym jakie prezenty dostajemy od mierd.


Real Saragossa - FC Barcelona
1:4

Bramki:
Puyol (36.), Messi (39., 86. - karny), Pedro (90. + 2)

Kartki:
Valdes, Keita, Adriano, Montoya, Fabregas, Thiago - żółte

Skład:
Valdes, Alves (68. Montoya), Puyol, Mascherano, Adriano, Keita (56. Busquets), Thiago, Fabregas (90. Xavi), Alexis, Messi, Pedro

Ławka rezerwowych:
Pinto, Montoya, Busquets, Xavi, Iniesta, Tello, Cuenca
Muniesa poza składem.

Rzut karny obroniony przez Victora Valdesa
Galeria


Zdawaliśmy sobie sprawę, jak trudne będzie to spotkanie. Ostatnio Saragossa pokazuje, że ma dużo jakości i męstwa. Było bardzo ciężko. Ze względu na rywala, na murawę, która utrudniała grę obu zespołom... Jestem bardzo dumny ze zwycięstwa i gratuluję swoim zawodnikom.
Saragossa jest ciągle w grze, ta drużyna ma duszę. Grali bardzo intensywnie i dobrze w obronie, stosują ciekawe rozwiązania w grze defensywnej.
To nie jest koszykówka i oczywiście nie możemy grać za każdym razem na takim samym parkiecie. My jesteśmy uzależnieni od stanu boiska, ale musimy się do niego przystosować i nie narzekać. Boiska są tak przygotowywane, gdyż rywale chcą zyskać nad nami przewagę, ale koniec końców przeszkadza to obu drużynom. Może gdyby murawa była w lepszym stanie, to Valdesowi trudniej byłoby obronić rzut karny?
Taka murawa krzywdzi nas, ale też rywali, ponieważ zawodnicy w Hiszpanii są bardzo utalentowani. Taka trawa sprawia, że gra jest wolniejsza, to ma zły wpływ na mecz, na sędziego. W tym sezonie tylko w Bilbao nie graliśmy na wysokiej trawie.
Dani miał problemy z mięśniami i poprosił o zmianę. Jutro przejdzie dokładniejsze testy i dowiemy się jak poważna jest kontuzja. Montoya jak zwykle wszedł w mecz bardzo dobrze.
Pedro Miał trudny, pełen kontuzji sezon, ale teraz w jego grze znów widać wigor. Od miesiąca bardzo mocno pracuje i jego forma rośnie. Bardzo cieszymy się z jego bramki, ponieważ on nigdy się nie poddaje. To go podbuduje.
Alexis był decydujący we wszystkich akcjach, w których brał udział.
Nie jesteśmy podekscytowani tym, że tracimy teraz tylko trzy punkty do Realu. Nie mamy większych, czy mniejszych nadziei. Chcemy tylko kontynuować naszą pracę, tak jak teraz: krok po kroku. - Pep Guardiola

Zawsze trzeba się namęczyć, żeby wygrać na tym stadionie. Udało nam się zdobyć trzy ważne punkty.
Ani przez chwilę nie baliśmy się o wynik. Na szczęście błąd bramkarza sprawił, że szybko wyrównaliśmy.
Real Madryt będzie musiał się napocić, żeby zostać mistrzem Hiszpanii. - Thiago

Wiedzieliśmy co nas czeka: Saragossa w formie. Musieliśmy się mocno napracować, żeby wygrać. To są trzy ekstremalnie ważne punkty.
My wykonaliśmy swoje zadanie, teraz musimy czekać i zobaczymy co się stanie. Przed nami jeszcze sporo spotkań ligowych. - Carles Puyol

Wielkie zwycięstwo, wspaniała robota całej drużyny. The show must go on. - Dani Alves

To był trudny mecz, warunki nie były optymalne, ale drużyna zagrała z charakterem - zasłużyliśmy na wygraną.
Warunki były trudne: murawa, wiatr i przeciwnik, który bardzo komplikował nam grę.
To był mecz pełen walki. Mimo wszystko, to wstyd, że trzeba grać na takiej murawie. Boisko było bardzo suche, a piłka krążyła niezwykle mozolnie.
Mieliśmy sporo okazji, których nie potrafiliśmy zamienić na bramki.
Nie spodziewaliśmy się, że na tym etapie rozgrywek będziemy mieli trzy punkty straty do Realu, ale w lidze pozostało jeszcze sporo spotkań. Nadal oni są faworytami. - Cesc Fabregas

To był trudny, pełen walki mecz. Boisko było bardzo suche i musieliśmy troszczyć się o piłkę jeszcze bardziej niż zwykle.
Obrona karnego daje pozytywnego kopa drużynie, walczyliśmy i to bardzo nam pomogło. Zawsze staram się dowiedzieć jak karne strzelają przeciwnicy. Jestem bardzo zadowolony.
Musimy wykonywać naszą pracę. Krok po kroczku przewaga się zmniejsza; teraz czas na ruch Realu.
Wiedzieliśmy, że Saragossa gra o życie. To był trudny mecz, szczególnie w pierwszej połowie; obie drużyny miały wtedy sporo okazji bramkowych.
Sytuacja po którym był karny była wątpliwa, ale respektuję decyzję sędziego. - Victor Valdes

Spodziewaliśmy się ciężkiego, trudnego spotkania. Saragossa w ostatnich spotkaniach pokazała swój prawdziwy poziom. Co więcej - to oni strzelili pierwszą bramkę i bardzo trudno było dziś wygrać.
Bramka dodała mi sporo pewności siebie. Dla napastnika gole zawsze są ważne. Miałem dość nieciekawą passę bez strzelonej bramki, więc muszę teraz podziękować Leo za podanie, którym mnie obsłużył. Dedykuję swoją bramkę Abidalowi.
Koledzy zawsze mi pomagali. Najważniejsze jest to, że coraz lepiej czuję się na boisku.
Jestem zadowolony ze swojej formy i z tego jak gra drużyna.
Nadal zostało sporo punktów do zdobycia i mamy zamiar walczyć do końca. Musimy po prostu podchodzić do tego krok po kroku. - Pedro

Teraz jest czas aby myśleć tylko o sobie i zgarniać w każdym spotkaniu trzy punkty.
Zawsze wierzyliśmy, że mamy szanse w lidze, a teraz tracimy tylko trzy oczka. Jeśli nadal będziemy wygrywać i grać w ten sposób, możemy zdobyć ten tytuł. Drużynę w tym sezonie trapiły częste kontuzje i musieliśmy się bardzo starać, aby być tu gdzie obecnie się znajdujemy.
Są rzeczy na które nie zwracamy zbytniej uwagi. Ktokolwiek przegra, zawsze próbuje znaleźć wytłumaczenie. Ci którzy chcą się skarżyć na arbitrów, niech się skarżą.
Taki stan rzeczy jest zły nie tylko dla nas, ale również naszego przeciwnika. - o murawie na La Romareda
Przeżywam teraz mój najlepszy okres w sezonie. Schudłem i czuję się dużo lepiej. Teraz muszę się skupić na jak najlepszych występach w spotkaniach, które pozostały.
Zawsze lubiłem Montoyę, odkąd tylko go poznałem. Myślę, że w przyszłości przyniesie Barcelonie dużo szczęścia. Na La Romareda zagrał dobre spotkanie, bo graliśmy nadal z taką samą wydajnością jak z Alvesem. - Adriano


Tylko 4 punkty!

'Co ta Valencia może ugrać? Znowu dostaje hokejowe 3:6 i będzie po zabawie.' myślała pewnie większość z nas. Ja zawsze wierzę, wolę być później miło zaskoczona, co zaserwowały nam wczoraj Nietoperki.
A patrząc na ich wyjściowy skład można było grzecznie wyłączyć komputer, umyć ząbki i iść spać, wiedząc, że nie zamierzają walczyć, wypinają cztery litery i proszą o jak najmniejszy wymiar kary. A tu okazali się o wiele lepsi i powinni to wygrać!

Ach, nie ma nic piękniejszego jak oglądanie symulek Cristiano, Ozila czy Di Marii, a także Pepe kopiącego kolegę z drużyny! Ale to oczywiście my symulujemy.

Valencia się postawiła, miała mnóstwo okazji, a Guaita to kolejna osoba, której trzeba postawić pomnik po Cazorli i Sennie.

Doliczone cztery minuty były nadłuższymi w moim życiu.
Cztery punkty, ludzie, cztery! Jeszcze niedawno momentami było ich trzynaście, a już w lutym mierdkom marzył się szpaler. Wystarczyły trzy idiotyczne remisy Realu, abyśmy znów wrócili do gry. Jesteśmy tak blisko jak jeszcze nie byliśmy. Do GD dwie kolejki. U nich derby z Atletico u walczący o utrzymanie Sporting, u nas Getafe i Levante. Jeżeli do GD ktoś im jeszcze urwie punkty i pozostaną dwa, a może nawet jeden to na Camp Nou obiecuję im tak gigantyczną jesień średniowiecza jakiej jeszcze nie widzieli.

Nasz jeden fałszywy krok, wpadka, remis, porażka i będzie po nas. Sezon wchodzi w decydującą fazę, a walka o mistrzostwo jeszcze niedawno rozstrzygnięta, może być pasjonująca. Nadal jeszcze zależymy od Madrytu, ale nie da się uciec od euforii.
A wszystkim 'kibicom', którzy przestali wierzyć po Osasunie teraz mogę się zaśmiać prosto w twarz. Można poczytać i na tym blogu, że ani na chwilę nie zwątpiłam. Może to wywyższanie i poczucie 'jestem lepszym kibicem', ale teraz jak nigdy poczułam się dumna, blisko związana z klubem, że jestem mu wierna, że nie jestem żadnym pieprzonym sezonowcem.

Pamiętam jeszcze moją wieczorną rozmowę z tatą w kuchni. Było to przed meczem mierd z Malagą, ja jak zwykle opowiadałam mu piłce i ich dzisiejszym meczu, a straty nadal było 10 punktów. Tata powiedział mi, że za bardzo się angażuję, że ślepo wierzę w Barcę, że to nie ma sensu. Zaperzyłam się, odpowiedziałam mu, że będę wierzyć dopóki matematycznie nie zapewnią sobie mistrzostwa, a dopóki będzie jakakolwiek szansa ja będę z nimi. Że skąd może wiedzieć, że Real nagle nie zacznie seryjnie tracić punktów? A może to my totalnie umoczymy i jeszcze zwiększą swoją przewagę? A skąd wie, że nie stracą punktów dzisiaj? Nawet nie wiecie, jaka byłam dumna, gdy dowiedział się, że Real zremisował z Malagą. A potem jeszcze Villarreal, wczoraj Valencia i z dziesięciu zrobiły się tylko cztery punkty.

Wiara! Wiara to podstawa, ludzie. Bez niej kibicowanie nie ma sensu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz